top of page

St. Petersburg, Moskwa


10 czerwca dojechaliśmy autostopem do Rosji. To była każdego z nas pierwsza wizyta w tym kraju. Wizy rosyjskie zaczynały nam się od 8 czerwca, a wystawione były na 25 dni. Znaczyło to, że przed 2 lipca musimy opuścić ten kraj. W planach był Sankt Petersburg, Moskwa, Carskie Sioło i Peterhof. Niestety ostatnich dwóch pozycji nie udało się zrealizować. Stamtąd podróż Koleją Transsyberyjską do Irkucka, spędzenie trochę czasu nad Bajkałem i tyle. 25 dni to niezbyt dużo czasu na kolosalną Rosję, ale nie za mało żeby posmakować szczypty rosyjskiego życia. Na pierwszy ogień poszły dwa, wielkie europejskiej miasta. Ale zanim zaczniemy pisać o wrażeniach z tych miast to wspomnimy o wjeździe do Rosji. Granicę przekraczaliśmy w Narvie- estońskim mieście. Zastanawialiśmy się jeszcze nad opcją Helsinek i promu ( tamtędy przebiega główna droga tranzytowa do Rosji). Mimo pokusy zobaczenia Finlandii , wybraliśmy drogę lądową w Estonii . Granicę w tym miejscu stanowi rzeka Narva. Przejście graniczne przypominało czasy komunistyczne, ale na szczęście nie była żadnych problemów z wkroczeniem do Rosji. Wystarczyło wypełnienie świstka kartki oraz pokazanie paszportu, z wizą rosyjską w środku. Jedynym nieudogodnieniem było wpisanie adresu osoby, u której mamy zakwaterowanie. Jednak nie wszyscy autostopowicze wjeżdżając do Rosji wiedzą, gdzie będą nocować. Jednak ze względu na kontakty rosyjskie Kai poradziliśmy sobie z tym problemem. Pod wieczór udało się nam dojechać do Sankt Petersburga. Niestety było zbyt późno na nocleg u hosta z CS, więc postanowiliśmy rozbić namioty w centrum przy stacji benzynowej.


Noc przebiegała w miarę spokojnie. Dopiero nad ranem obsługa stacji miała jakieś „ale”. W tym mieście zostaliśmy 3 dni. Pierwszy dzień spędziliśmy na zwiedzaniu głównych atrakcji miasta. Mam tutaj na myśli, kolorową Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego , Sobór Izaaka, oraz Nabrzeże Pałacowe. Tam znajduję się wiele reprezentacyjnych budowli między innymi Pałać Zimowy, który wchodzi w skład kompleksu budynków Ermitażu- słynnego Muzeum, gdzie gromadzone są dzieła sztuki. Pałac Zimowy ora Plac Pałacowy stanowią główny obiekt rosyjskiej turystyki międzynarodowej.



Nasz spacer zaczęliśmy od głównej ulicy- Newski Prospekt, przy której znajdują się liczne zabytki. Przez około 4 km wzdłuż tej ulicy można podziwiać zabytkowe kamienice, pałace oraz inne ważne budynki. My spacerując tą ulicą, nie wiedzieliśmy o znaczeniu połowy tych budynków. Widzieliśmy, że były ładne, jednak nie wnikaliśmy w to, co stanowiły i czym kiedyś były. W St. Petersburgu, w którą stronę by nie popatrzeć, tam wszędzie czai się jakiś „zabytek”. Trochę nas to przytłaczało i postanowiliśmy zwolnić tempa. Na szczęście znalazła się na CS kochana kobieta, która przygarnęła nas na 2 noce u siebie w mieszkaniu. Żeby jej gościnności było mało, zaproponowała, że powozi nas nocą po mieście i pokaże otwieranie mostów zwodzonych. Czas na zwiedzanie tego miasta był idealny, ponieważ początkiem czerwca zaczynają się w Petersburgu białe noce. Znamy je z Norwegii, ale teraz poznaliśmy te rosyjskie. Mimo zmęczenia całym dniem, zgodziliśmy się na tę propozycję. Od 3 do 5 rano „woziliśmy się po mieście” , to było coś pięknego! Kolejny dzień w Petersburgu przywitał nas deszczem. Pokusiliśmy się na zwiedzanie Ermitażu. Ja z Pawłem posiadamy legitymacje studenckie ISIC, chociaż studentami już nie jesteśmyJ Kaja I Tomek niestety nie załapali się już na studenckie ceny. Studenci nie płacą za wstęp, natomiast dorosłych ta „przyjemność” kosztuje 600 RUB. Chcąc ominąć kilometrowe kolejki, udaliśmy się do pobocznego budynku gdzie można było kupić również bilety na Ermitaż, oraz inne mniejsze galerie. Tomek i Kaja pokusili się na wersję za 300 RUB. Okazało się jednak, że wersja za 300 RUB nie zawiera wejścia do głównego Ermitażu. Tak więc ogólny koszt za galerie sztuki dla Kai i Tomka to 600 Rub razy dwa plus 300 Rub razy dwa- łącznie 1800 rubli. Długo będą pamiętali te dzieła sztukiJ. Czy Muzeum sztuki zrobiło na nas wrażenie?? Kompletnie nie. Miliardy turystów plus obrazy, o których nie mamy pojęcia, połączone z tłumem Japończyków robiącym zdjęcia wszystkiemu co się rusza i co stoi w miejscu. Ja z czystym sumieniem mogę sobie powiedzieć nigdy więcej. Do tego u mnie występowała lekka gorączka i ból głowy. Mogę stwierdzić, że to nie był najlepszy dzień w moim życiu. Tak więc zwiedzanie Ermitażu bardzo nas wymęczyło, po krótkim spacerze nad rzeką pojechaliśmy do naszego hosta. W ostatni dzień w tym mieście wybraliśmy się na rosyjski balet do Teatru Maryjskiego.



Nasz host dzień wcześniej zamówił nam te bilety przez Internet za jedyne 3 euro od osoby. Moje podejście do baletu niestety na samym początku było dość sceptyczne. To był mój „pierwszy raz” z baletem. Jednak tak jak myślałam, nie urzekła mnie ta sztuka. Na szczęście wszystko trwało tylko 30 minut. W taki oto sposób pożegnaliśmy się z St. Petersburgiem, a za parę set kilometrów czekała już na nas Moskwa. W ogólnym rozrachunku uważam, że warto zobaczyć to miasto, polecam zwłaszcza nocą.


MOSKWA


Do Moskwy dotarliśmy o 4:15 nad ranem. Ja większość trasy przespałam w tirze, Paweł przysypiając czuwał. Tak więc bardzo wczesnym porankiem spacerowaliśmy ulicami Moskwy, szukając skrawka zieleni, albo czegoś co przypomina park, albo jeszcze lepiej, jest nim. Z pomocą aplikacji MapsMe (polecamy) po 2 lub 3 km znaleźliśmy park, w którym rozbiliśmy namiot.Nad ranem pogonił nas jakiś facet z obsługi, na szczęście zdążyliśmy się już wyspać. Druga ekipa uraczyła gościnności rosyjskich tirowców, mimo że odmówili podwózki na stopa to w zamian poczęstowali naszych wódką J ach ta rosyjska gościna. Kaja z Tomkiem rozbili namiot 230 km od Moskwy. Nazajutrz złapali złotego stopa w postaci Giorgieja, który załatwił nam nocleg w mieszkaniu, u swojej siostry. Wszyscy razem spotkaliśmy się w centrum w godzinach wieczornych. Nasz host- Andrej (chłopak siostry Giorgieja) zaproponował nam wspólny spacer po Moskwie pod przewodnictwem jego znajomej Eleny. Zmęczeni po całym dniu i ciężkiej nocy snuliśmy się po ulicach Moskwy. Mimo tego to miasto zrobiło na nas duże wrażenie. Panował tam sprzyjający klimat. Okazało się, że Andrej całkiem dobrze radzi sobie z językiem polskim, ze względu na ośmiomiesięczny pobyt w Bielsko-białej. Podczas spaceru odwiedziliśmy Plac Czerwony, Cerkiew Wasyla Błogosławionego (to ten kolorowy słynny budynek), oraz inne ładne budynki, które widniały tuż obok rzeki. Drugiego dnia kupiliśmy wejściówki na Kreml. Kosztowało nas to 500 RUB od osoby. Nie spędziliśmy tam za dużo czasu, ze względu na ulewę, która nas spotkała. Na Placu odwiedziliśmy wiele Cerkwii, które w środku wyglądały podobnie, z zewnątrz odznaczały się złotymi kopułami.


Ominęliśmy Mauzoleum Lenina oraz Muzeum Puszkina. Za dużo kulturalnych miejsc to tez nie dobrzeJ. W ostatni dzień wybraliśmy się do Galerii GUM, która znajduje się na Placu Czerwonym. Jest to wielka i bardzo prestiżowa Galeria dla bogaczy. Co prawda cen nie sprawdzaliśmy, ale odnieśliśmy takie wrażenie. Tego samego dnia wybraliśmy się na główną ulicę Arbat. Mnóstwo ludzi, sklepów z pamiątkami, no i oczywiście przeróżnych restauracji. To był nasz ostatni punkt w Moskwie. Stamtąd pojechaliśmy na Dworzec Jarosławski, gdzie o 00:00 wsiedliśmy do długo wyczekiwanej Kolei Transsyberyjskiej. Bilety kupiliśmy dzień wcześniej w okienku na dworcu. Nikt z nas nie zna rosyjskiego, jednak po uprzednim znalezieniu strony rosyjskiej kolei (eng.rzd.ru) -dzięki Andrej, zrobieniu zdjęć, miejscom, które nas interesują, udało się kupić 4 bilety w cenie 27700RUB. Cena na jedną osobę to 6925 RUB, po obecnym kursie wychodzi około 520 zł. Cena dużo lepszaa niż zamawiając przez stronę www.transsib.com.pl Tak więc kolejne 87 godzin spędzimy w Kolei.




Krótko i na temat

Pasją każdego z nas jest podróżowanie, a największym marzeniem jest wyprawa dookoła świata. To, że się spotkaliśmy, wyzwoliło w nas energię do działania i pozwoliło zorganizować wyprawę, która umożliwi nam realizację tego pragnienia. Każde z nas ma inne zdolności, czy nieco inaczej postrzegamy pewne sprawy, ale łączy nas entuzjazm i wielkie pokłady pozytywnej energii. Chcemy poznawać ludzi, kultury, zwyczaje, miejsca i samych siebie. Autostopowa wyprawa dookoła świata pozwala nam to osiągnąć!
 

Our passion is travel, and our biggest dream is trip around the world! Our meeting released huge energy in us to act and to organize the expedition which makes our dreams are coming true. Each of us had other skills and worldview, but what we have in common is enthusiasm and a lot of positive energy. We want to get to know people, culture, customs, places and ourselves. Hitchhiking trip around the world allows us to achieve it!

FOLLOW US:
  • Facebook Vintage Stamp
  • Klasyczna YouTube
WHERE ARE WE NOW ?
RECENT POSTS:
SEARCH BY TAGS:
Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page